wtorek, 15 kwietnia 2014

marzec/kwiecień

Czas tak szybko leci, nawet się nie zorientujesz a tu już połowa kwietnia. 
W tych 30 dniach udało mi się przejechać kilkaset kilometrów na desce w cudownych Alpach, zaliczyć wycieczkę do Wrocławia i przeżyć godnie kilka imprez urodzinowych moich przyjaciół. Ponad to udało mi się rozpalić pierwszego grilla w tym sezonie, zobaczyć pierwszy raz w życiu mecz tenisa ziemnego na żywo oraz co najbardziej interesujące, mogłam uczestniczyć w Silesia Fashion Day, gdzie możliwością było spędzenie w jednym budynku kilka chwil z Ibiszem, który prowadził między innymi pokaz mody. Był on najbardziej wyczekiwanym punktem wydarzenia (wątpię, żeby ktokolwiek przychodził tam dla Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk).

Na Silesia Fashion Day było różnorodnie. Modelki w pokazach były i brzydkie i ładne. Na jedne kreacje patrzyło się z przyjemnością, a na inne z pytaniem w głowie WTF?!. No ale moda to moda,a na niej znam się średnio. Zdecydowanie nie podobały mi się wymyślne ubrania domu mody Dono da Sceggia, a największą moją uwagę przykuł pokaz okularów Brylownia.

Na krzesełkach dla gości w pierwszych rzędach zasiadało dużo "VIP'ów", ale niestety były to VIP'y o nieznanej mi tożsamości. Rozpoznany został jedynie pan Durczok, który siedział na swoim przydzielonym miejscu jakiś taki zburaczały, czerwony. Minę miał jak gdyby posadzono go przy stole, którego Rurek znowu zapomniał wypucować. Czasem może uśmiechnął się na widok przechodzącej i ładnej modelki w prześwitującej bluzeczce, mówiąc przy tym coś do uszka swojego kolegi obok. 

Atrakcją dla mnie jedną z większych był także bufet. Było wino w kieliszkach od szampana i dużo słodkości podanych w ciekawy sposób. Podsumowując, dodać mogę, że Ibisz to fajny gość taki zabawny i młody jak na swój wiek.
Zdjęć z wydarzenia niestety nie posiadam, w zamian wklejam kilka z analogowego Olympusa.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz